niedziela, 23 sierpnia 2015

Rexaline Hydra Force

Hej,

Podkreślałam już kilka razy, że moja sucha skóra daje się często we znaki i wymaga szczególnej uwagi i nawilżenia. Z zaciekawieniem przekopałam internet w poszukiwaniu serum nawilżającego, które miałam zamiar włączyć do pielęgnacji.

Wybór padł na Rexaline, Hyper-Hydrating Anti-Wrinkle Serum Hydra Force. Moje wyobrażenie o tego typu produktach zupełnie się zmieniło od czasu, kiedy zaczęłam je używać. Wcześniej miałam doświadczenie z produktami innych marek, które albo mnie okropnie zaklejały albo sprawiały, że odczuwałam okropne ściągnięcie  chwilę po nałożeniu. Tym razem było inaczej...



Serum to silnie skoncentrowany produkt, który natychmiast dostarcza nawilżających składników i kolagenu. Dzięki zawartości kwasu hialuronowego, kwasu poliglutaminowego, mleczka pszczelego oraz mocznika rezerwy wodne zostają uzupełnione, skóra staje się bardziej jędrna i gładka.



Jestem oczarowana działaniem tego serum. Efekty stosowania były naprawdę odczuwalne i zauważalne. Mój makijaż wyglądał lepiej, czułam się komfortowo. Serum Rexaline spełniło moje oczekiwania w 100 %. Co więcej, zainteresowałam się marką na tyle, by przynieść do domu również inne produkty- ale o tym innym razem :)



Serum nie zawiera parabenów, sulfatów i triclosanu. Jest przeznaczone do każdego rodzaju cery.
Przy codziennym używaniu starczyło mi na 3 miesiące. 
Kupię je ponownie na pewno.


Zalety :
+Komfort używania- nie klei się, nie spływa, współgra z kremem, podkładem
+ Zapewnia uczucie nawilżenia, które trwa
+ Idealna baza pod makijaż
+ Poręczne opakowanie
+ Łatwe dozowanie


Czekam na promocję w Sephorze, by uzupełnić zapasy !

Polecam.

Czy miałyście okazję używać produktów marki Rexaline ?

Pozdrawiam,

Weronika


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Collistar talasso scrub

Hej,

nie byłabym sobą, gdybym nie przetestowała peelingu, który zbiera pochlebne opinie, a dodatkowo ma działanie ujędrniające.

Trochę zagoniona, wczorajsza i nie bardzo lecąca z duchem czasu, peeling kupiłam zimą :)
Brakowało mi egzotycznych i świeżych zapachów, trochę tęskniłam za cieplejszą porą roku.

Collistar talasso scrub to przeciwstarzeniowy ujędrniający peeling do ciała z ekstraktem z sycylijskich cytrusów.



Peeling stworzony jest z soli morskiej, olejków eterycznych i ekstraktów z kwiatów pomarańczy i sycylijskich cytrusów.
Działa na kilku poziomach : złuszcza i regeneruje dzięki zawartości soli morskich, które przyspieszają przemianę komórek, działa przeciw wolnym rodnikom i rozjaśnia skórę zapobiegając przebarwieniom (flawonoidy, witamina c oraz hydroksykwasy zawarte w owocach cytrusowych), a także regeneruje barierę hydrolipidową skóry poprzez nawilżający kompleks L22.



Jest to peeling zdecydowanie gruboziarnisty, więc wielbicielki mocnych zdzieraków będą zadowolone. Po użyciu uczucie nawilżenia jest zauważalne i moja sucha skóra nie wymagała dodatkowego kosmetyku. Spodziewałam się jednak uderzającego energizującego zapachu cytrusów, którego niestety zabrakło. Wyczuwam lekki aromat pomarańczy, ale o daleko mu do moich wyobrażeń... Szkoda.

Kosmetyk oceniam pozytywnie za wspaniałe działanie, ale ulubieńca nie zdetronizował peeling arbuzowy.

Scrub ma aż 700ml. Dostępny jest w perfumerii Douglas.

Jaki jest Twój ulubiony peeling do ciała?

Miłego wieczoru,

Weronika

sobota, 15 sierpnia 2015

Moje denko

Hej,

Ten post miał powstać kilka miesięcy temu. Nie wiem dlaczego, ale czas płynie szybciej niż zwykle. A może to ja jestem mało zorganizowana?

Od pewnego czasu uzupełniam swoje półki w łazience tylko niezbędnymi produktami. Doszłam do etapu, kiedy wszystko zaczęło mnie przytłaczać i czułam, że potrzeba mi więcej przestrzeni.
Od czasu do czasu pozwalam sobie na małe odstępstwo, ale nareszcie nie każde wejście do drogerii czy perfumerii kończy się zakupami.

To będzie post denkowy z produktami codziennego użytku :-)

Zaczynamy!



Łagodny dwufazowy płyn do demakijażu oczu Bielenda- nudna jestem, wiem ! Zmieniam tylko wariant- awokado, bawełna, czarna oliwka- uważam, że te płyny są świetne. Doskonale radzą sobie z demakijażem. Nie znoszę zmywać tuszu i cieni za pomocą miceli- mam  wrażenie, że wysuszają delikatne okolice oczu. Dodatkowym atutem jest niewątpliwie cena :) Na pewno kupię ponownie.

Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciwko zaskórnikom, Ziaja, seria Liście Manuka- ciekawy peeling do twarzy, choć u mnie idealnie sprawdzał się jako produkt po depilacji :) Miał odpowiednie granulki, łatwo się zmywał i dawał uczucie odświeżenia. Czy kupię ponownie? Możliwe, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym.


Tonik nawilżający Bioderma Hydrabio - piałam już z zachwytu nad tym produktem, więc nie będę się powtarzać. Jest genialny i nie zamierzam póki co kupować innych :) W tak zwanym międzyczasie zużywałam miniaturki innych marek, ale z radością wracałam do Biodermy. Często produkty z tej linii możemy nabyć okazyjnie w dwupakach, więc radość jeszcze większa !

Lipowy płyn micelarny Sylveco - pierwsze skojarzenie, które ciśnie się na usta gdy spoglądam na ten produkt to : zapach szpitala ! Niewątpliwie płyn ten wyróżnia się wśród innych intensywnym, specyficznym zapachem. Jego działanie jest skuteczne, jest delikatny dla wrażliwej skóry. Przypadł mi do gustu, jednak radzę sprawdzić przed zakupem czy wrażenia sensoryczne nie będą zbyt silne.

Pianka do mycia twarzy Organic Therapy- wydajna jak smok, delikatna jak obłoczek. Nie dawała rady cięższym kosmetykom kolorowym, ale jako wstępne oczyszczenie cery rano, czemu nie. jej zapach kojarzył mi się z bzami :) 





Od razu zauważam, że to arsenał z chłodniejszych miesięcy- wtedy skłaniam się ku lekko otulającym, cieplejszym zapachom. Latem wybieram głównie energetyczne i odświeżające !

Żel pod prysznic Mango Balea - prezent od Kochanej Ines *, która doskonale wie, że za mango dałabym się pokroić. Używałam tego żelu z ogromną przyjemnością, gdyż zapach kojarzył mi się z kocem, szortami i parasolką chroniącą przed słońcem na plaży :)

Żel pod prysznic biała czekolada Aquolina - marka mało popularna, a szkoda. Żele pod prysznic są naprawdę świetne i mają oryginalne zapachy. Nie przepadam za słodszymi aromatami, ale ten żel idealnie sprawdzał się w chłodniejsze wieczory. Nie wysuszał skóry i był wydajny.

Macadamia Peeling myjący do ciała nawilżająco- wygładzający Paloma- delikatny zdzierak, a właściwie żel z drobinkami. Trochę wodnista konsystencja, ale przyjemny w użyciu. Zrobiłam sobie zapas :)

Żel pod prysznic z olejkiem arganowym Paloma - piękny zapach ! Szybko się zużywa, ale za to w jakim komforcie !

Żel pod prysznic Orange Jelly Blossom Aquolina- produkt ideał pod prysznic. Ma konsystencję żelo-galaretki (a może kisielu ;) i ma interesujący kwiatowo-owocowy zapach. Ma aż 500ml, więc przełożyłam sobie do niego pompkę (spryciula). Stacjonarnie nie mogę już go utrafić, ale zamówie online :)





Szampon nadający witalność Siła 5 roślin, Ultra Doux, Garnier - kto nie zna szamponów Ultra Doux ręka w górę. Chyba każda z nas miała już z nimi do czynienia, prawda? Często kupuję tę wersję, gdyż podoba mi się zapach - wyczuwam w nim zieloną herbatę :) pomimo że ma w składzie SLS, nie podrażnia mojej wrażliwej skóry głowy. W mojej łazience znajdziesz tryliard różnych szamponów i z całą pewnością ten egzemplarz :)

Expresowa odżywka bez spłukiwania, Wzmocnienie i energia, 
Mrs. Potter's- jak dorastałam to często przynosiłam z drogerii mojej Cioci szampony Mrs.Potter's. Gdy zobaczyłam tę odżywkę, postanowiłam wrócić do wspomnień. Czy regeneruje moje włosy? Nie wiem, ale dzięki niej łatwiej rozczesuję moje zmierzwione piórka. Kupuję też inne wersje i nie narzekam.



Antyperspirant Garnier Mineral Invisible - chwalony, ale według mnie przeciętniak. Długo się wchłania i potrafi zawieść. Nie wrócimy do siebie.




No i klasyki Suche szampony Batiste - wersja Cherry i Floral Blush- ratują z opresji, gdy okazuje się, że byłam umówiona na 10, a nie na 12.00 jak mi się początkowo wydawało ;) Wolę wersję cherry, choć w tajemnicy wyznam, że w torebce noszę Lush, którym obdarowała mnie Magda ***;)

Dobrnęłyśmy do konca !

Czy używałyście produktów, które pojawiły się w moim denku?

Miłego dnia,

Weronika



niedziela, 9 sierpnia 2015

Klorane Szampon na bazie masła mango



Uwielbiam ten owoc ! Soczyste mango mogłabym jeść bez przerwy ! 

Tą miłość przenoszę również do łazienki, gdyż jak tylko widzę kosmetyk o zapachu mango,to muszę go mieć !

Dzisiaj jednak ponarzekam. Do zakupu Szamponu Klorane na bazie masła mango przekonał mnie cudowny zapach i piękna witryna w pobliskiej aptece :) Zapach tego produktu jest na tyle przyjemny dla nosa, że zaraz po mnie do Ziko przyleciały dwie koleżanki z pracy :)


Szampon ten ma właściwości odżywcze i wzmacniające. Zamyka łuski oraz odbudowuje płaszcz lipidowy włosów , chroni je przed wysuszeniem. Przeznaczony jest do włosów suchych i zniszczonych.

Skład: Water (Aqua), Sodium Laureth Sulfate, Cocamide MIPA, Cocamidopropyl Betaine, TEA-Cocoyl Hydrolyzed Collagen, Propylene Glycol, Butylparaben, Citric Acid, DMDM Hydantoin, Ethylparaben, Fragrance (Parfum), Glycol Palmitate, Glycol Stearate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter (Mangifera Indica Seed Butter), Methylisothiazolinone, Methylparaben, Phenoxyethanol, Propylparaben, Yellow 5 (CI 19140), Yellow (CI 15985)

Kosztuje około 28zł /200ml



I tutaj muszę wtrącić te swoje trzy grosze dlaczego on taki zły i niedobry. Przyjemnie się pieni, podczas mycia cudownie pachnie- więcej zalet brak. Oblepia włosy, powoduje wzmożone przetłuszczanie skóry głowy, a cudowny zapach znika wraz z zakręceniem wody w słuchawce prysznica. 
Liczyłam na lekkie podrasowanie moich rozjaśnianych kosmyków, ale nic z tego. Nie byłam w stanie go używać. 

Rozczarowanie.

Czy miałyście okazję używać tego produktu?

Pozdrawiam,

Weronika