piątek, 9 sierpnia 2013

Kosmetyczne wspomnienia

Wczoraj w czasie podróży do pracy (nieklimatyzowanym tramwajem:)) zebrało mi się na wspomnienia. 
Kosmetyczne wspomnienia :)

Moja Ciocia "od zawsze" prowadziła drogerię, do której lubiłam przychodzić by pomagać układać towar, pakować klientkom zakupy. Często udawało się otrzymać próbki od przedstawicieli handlowych, testować nowe produkty. Najbardziej jednak lubiłam... gdy przez nieuwagę Ciocia strąciła buteleczkę, upuściła cienie do powiek czy ułamała pomadkę - zostawiała je dla mnie a ja w domu mogłam rozkoszować się nową zdobyczą. Często Ciocia przynosiła produkty ze sklepu do testowania, co skutkowało niejdokrotnie tym,że wujek umył włosy płynem do płukania czy zamiast pasty do zębów użył Dermacolu z tubki :)
Pamiętam Ciocię w różnych odsłonach jeśli chodzi o kolory włosów. Strasznie podobało mi się to, że co jakiś czas zmienia się nie do poznania. Lubiłam ten rytuał wieczorny, gdy zjawiała się u nas w domu i mama nakładała jej farbę ... szczoteczką do włosów.Kiedy miałam 13 lat postanowiłam poszaleć z kolorem za pomocą tzw. szamponetki na 8 myć. Wybrałam najbardziej ognistą czerwień i nałożyłam ją w domu. Nie dość, że włosy wyszły rude ...to jeszcze trzymały kolor dopóty ich nie ściełam :)
Obserwując starsze koleżanki zapragnęłam kiedyś pasemek w kolorze popielatego blondu. Kupiłam rozjaśniacz i uprosiłam mamę, by pomogła mi zrealizować plan. Włosy... wyszły zielone i musiałyśmy  polecieć po farbę, by wrócić do naturalnego koloru.
Pamiętam swoją pierwszą maskarę- Margaret Astor, Swing and Volume- kupiłam ją gdy miałam 15lat i byłam bardzo podekscytowana :) dobrze nam było razem :)

http://www.modio.pl/p9746-astor-swing-volume-czarny-800-black-tusz-podkrecajacy.aspx


Pod koniec podstawówki miałam "chłopaka",którego mama używała przepięknej wody toaletowej- Lancome OUI. Bardzo spodobał mi się ten zapach- do tej pory jest moim numerem jeden, choć już dawno został wycofany z produkcji. Na szczęście zaopatrzyłam się w 5 butelek po 75ml i używam tego zapachu na wyjątkowe okazje :)
www.ceneo.pl

W liceum przeszłam Avono-manię :) Zamawiałam produkty od koleżanki z równoległej klasy. Z każdego katalogu wybierałam co najmniej 3 kosmetyki. Ubóstwiałam kulki brązujące (popsuły się- teraz są pomarańczowe !) i balsam rumiankowy.
wizaz.pl

Wybierałam się na imprezę w stylu hip-hop. Miałam w planie założyć bluzkę wiązaną na plecach (ale byłam odważna!), więc wymyśliłam, że muszę użyć samoopalacza by uzyskać efekt delikatnej opalenizny. Nałożyłam z pomocą koleżanki ów preparat. Po 3 godzinach zamarłam spoglądając w lustro. Wyglądałam jak łaciata krówka :) Wskoczyłam do wanny, szorowałam się gąbkami, peelingami, moczyłam się w soku z cytryny...i na impreze poszłam w bluzie z kapturem :)
Co więcej, przez tydzień na wf-ie ćwiczyłam w dresie, gdyż samoopalacz schodził bardzo nierównomiernie.

Do dziś nie przepadam za waniliowymi, kokosowymi, migdałowymi, mlecznymi zapachami kosmetyków. Dlaczego? Dlatego, że przed studniówką chciałam dodać sobie koloru i wybrałam się do solarium. Namówiona przez obsługującą Panią nałożyłam
turbo-przyspieszacz opalania o słodkim zapachu. W kabinie wytrzymałam 3 minuty i zrezygnowałam. Wróciłam do domu i... natychmiast popędziłam do wanny- moja skóra nie była zadowolona ze sztucznych promieni- całą noc siedziałam w zimnej wodzie, aby ukoić pieczenie. Od tamtej chwili każdy słodki zapach przywołuje okropne wspomienia tamtego zdarzenia.

Jakie są Wasze wspomnienia i początki przygody z kosmetykami?
pozdrawiam,

Weronika

14 komentarzy:

  1. ja też kiedyś miałam zielone włosy i od tej pory sama w domu ich nie farbuję. dobrze mieć ciocię prowadzącą drogerię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja zaczelam zwracac uwage na to czego uzywam, tak na prawde wtedy gdy zalozylam bloga i wchlonal mnie ten swiat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż wstyd przyznać, ale ja najbardziej pamiętam jak robiłam sobie pomarańczową tapetę na twarzy, która wyglądała niczym maska, wszystko blade, tylko twarz brązowa - z resztą jak u innych moich koleżanek ;-) Ha ha ha! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to były jakieś avonowskie podkłady ;-)

      Usuń
    2. :) ja nałozyłam kiedyś w liceum revlon colorstay z probki na policzki zapominając by rozsmarowac w kierunku uszu- koleżanka zwrócila mi uwagę. Pół przerwy zajęło mi wyszorowanie buzi, bo podkład rzeczywiście był trwały :)

      Usuń
    3. Wtedy kiedy nie potrzeba, to są trwałe ;-)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe wspomnienia masz. :) Też mam kilka ciekawych, np. jak mój były mąż zamiast kremu do rąk użył samoopalacza a moja starsza córka jeszcze jako mała dziewczynka masażerem do cellulitu Oriflame masowała sobie cycuszki w wannie bo chciała żeby jej urosły. Nie wiem kto jej podsunął taki pomysł. ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tusz Margaret Astor był kiedyś moim nr. 1. Później weszły inne i zaczęłam zmieniać. :) Kulki pamiętam ale miałam po nich takie pomarańczowe plamy więc odpuściłam sobie. ;)

      Usuń
    2. ja takze zle zmylam kiedys samoopalacz z dloni- plamy mialam pomiedzy palcami :)

      Usuń
    3. Plamy na dłoni to jeszcze nic. Jechałam kiedyś podmiejskim na 2 zmianę do pracy w białej spódnicy. No i co ujrzałam? Żółte plamy wzdłuż swoich szlachetnych kolan! Nie mogłam uwierzyć ale nie chciałabym wiedzieć co inni mogli podejrzewać wtedy! :D :D :D

      Usuń
  6. miło się czyta Twoje wspomnienia :-)

    OdpowiedzUsuń